Rozdzuiał IV

Gabriela

Weszłam do domu i szybkim krokiem przemierzyłam schody na górę. Już szłam do swojego pokoju, kiedy usłyszałam głos mamy z kuchni.
- Gabi, to ty?.- zawołała.
- Tak mamo. Jestem zmęczona i idę się położyć.- zawołałam udając, że ziewam, żeby uniknąć jej pytań.
- Byli dzisiaj opiekunowie? Bo wróciłaś bardzo późno.- spytała i usłyszałam w jej głosie zastanowienie. Pewnie chciała iść do mnie i powypytywać o wszystko, ale nie chciała naciskać.
- Tak, jutro idę na pierwszą lekcję.- powiedziałam naciskając już klamkę od drzwi mojego pokoju.
- Aha.- usłyszałam po czym szybko weszłam do środka i zrzuciłam torbę. Po drodze do łóżka zaczęłam ściągać trampki, które zapomniałam zmienić na glany. Rzuciłam się na łóżko i zamknęłam oczy. Abdon. Pomyślałam. uśmiechnęłam się na wspomnienie tych czarnych oczu patrzących z troską. Czy on pomyślał to samo? Myśli teraz o mnie? Co teraz robi?

***
ABDON
Wszedłem do domu. Taty nie było więc pewnie został dłużej w warsztacie. Już miałem iść na górę kiedy usłyszałem brzęk filiżanki uderzającej o spodek. Ktoś siedział w kuchni. Było ciemno i nie potrafiłem zgadnąć kto to jest.
- Byłeś na przesłuchaniu?- usłyszałem łagodny głos wujka. Stanąłem w progu kuchni.
- Tak, to nic ważnego.- zaświeciłem światło i podszedłem do stołu gdzie siedział wujek.
- I o co chodziło?- spytał.
- Na razie nie mogę jeszcze powiedzieć, ale to tym razem nie ja coś zrobiłem.- zaśmiałem się siadając przy stole.
Wujek zaśmiał się głośno i wyciągnął z kieszeni telefon, który zaczął brzęczeć.
- Przepraszam cię na chwilę.- powiedział i wstał od stołu. Wyszedł do przedpokoju i usłyszałem tylko "halo".

***
GABRIELA

Usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam z łózka i uchyliłam drzwi do pokoju żeby zobaczyć kto przyszedł. Nagle usłyszałam lekko zaskoczony głos mamy.
- Gabrielo!- zawołała, a ja wyszłam z pokoju. Powoli ruszyłam na dół. Kiedy zeszłam ze schodów zobaczyłam pod drzwiami Mickiego ze łzami w oczach.
- Micki?- spytałam nie pewnie.
- Możemy rozmawiać?- przeczesał nerwowo włosy palcami.
- Oczywiście. Chodź do mnie do pokoju.- wskazałam na schody prowadzące na górę.
Micki niepewnie ruszył za mną do mojego pokoju.

***
ABDON

Wujek Dylan wrócił do stołu i dopił jednym łykiem kawę.
- Wybacz, ale muszę jechać. Ojciec Boba ma jakiś plan zmiany systemu w szkole.- westchnął ciężko.
- Dobrze, rozumiem.- uśmiechnąłem się współczująco.
Dylan popatrzał na mnie poważnie.
- To może bardzo źle znaczyć dla ciebie.
- Wiem o tym.
- Nie chcę cie wyrzucać ze szkoły.- powiedział patrząc na mnie z troską.
- Jeśli będzie trzeba to zrób to. Ja sobie dam radę, a lepiej żebyś nie stracił posady.
- Co ty wygadujesz?- wujek popatrzał na mnie niedowierzająco.
- Dam radę, a jak ty stracisz posadę to i tak mnie wyrzucą, a tak to może będziesz mógł mi jakoś pomóc.
- Don...- zaczął, ale znów zabrzęczał telefon. Dylan westchnął.
- Jedź, jutro zjemy razem lunch.
- Dobrze. Do zobaczenia.- wujek schował telefon i wziął marynarkę.
- Cześć.- odprowadziłem go do drzwi i zamknąłem je za nim.
Ruszyłem na górę do pokoju. Otwarłem drzwi, a do środka wlało się światło z korytarza. W pokoju było ciemno. Zasłony były pozaciągane, a ciemnofioletowe ściany dawały wrażenie jakby za drzwiami znajdowała się próżnia. Zgasiłem światło na korytarzu i idąc w kompletnych ciemnościach rzuciłem plecak pod ścianę i powlokłem się do łózka.

***
GABRIELA

Weszliśmy do mojego pokoju. Micki ledwo powstrzymywał się od wybuchu płaczu.
- Siadaj gdzie chcesz.- powiedziałam i usiadłam na łóżku po turecku.- Co się stało?
- Fell...- zaczął i znów się rozpłakał.- ... On zasłabł.
- Coś mu się stało?
- Zabrała go karetka pogotowia.- wydusił z siebie.- A ja nie mogłem z nim jechać.- Micki płakał co raz bardziej.
Objęłam go niepewnie, a on przytulił się mocno. Co miałam zrobić żeby go uspokoić? Nie mogę mu powiedzieć, że wszystko z nim dobrze bo tego nie wiem.
- Micki przepraszam cię na chwilkę, muszę gdzieś zadzwonić.
- Dobrze. Masz może jakieś chusteczki?- spytał nie podnosząc wzroku.
- Tak, tak. Już ci daje.- podeszłam do biurka po chusteczki i podałam mu je po czym wyszłam z pokoju.
Zbiegłam na dół do telefonu. Zatrzymałam się w przedpokoju i zastanowiłam. Przecież nie mam jego numeru i nawet nie znam nazwiska. Ale może mama będzie coś wiedzieć, często mieszka blisko ulicy przy której mieszka Abdon.
- Mamo?- zapytałam nie pewnie zerkając do kuchni.
- Tak kochanie?- spytała nawet nie odwracając się do mnie. Szatkowała właśnie jakieś warzywa na kolację.
- Nie dawno sprzedawałaś dom trzy ulice dalej. Nie znasz może chłopaka o imieniu Abdon?- spytałam powoli.
- Tak się składa, że znam.- mama zaśmiała się- Takiego imienia nie ma nikt w okolicy. I znam jego wujka.- oznajmiła wesoło. Nie bardzo chciałam wiedzieć co ja łączy z wujkiem Abdona.
- A masz może numer do niego?- spytałam, a mama przerwała krojenie warzyw i spojrzała na mnie.
- Abdon nie jest zbyt dobrym chłopcem.- powiedziała powoli.
- Mamo! Potrzebuję do niego tylko zadzwonić.
- Zadzwoń do jego wujka. Numer znajdziesz w mojej komórce pod nazwą Dylan.- westchnęła mama i wskazała na telefon leżący na blacie stołu.
Wzięłam numer i wyszukałam w nim numer do wujka Abdona. Niepewnie nacisnęłam zieloną słuchawkę i wyszłam do przedpokoju.
- Caroline nie mogę teraz rozmawiać.- usłyszałam w słuchawce.
- Dobry Wieczór, tu córka Caroline, Gabriela.
- Dobry Wieczór, coś się stało Gabrielo?- zapytał zaniepokojony.
- Potrzebuję numer telefonu do Abdona.- powiedziałam szybko i poczułam jak na policzkach wykwitają mi rumieńce.
- Do Abdona?- spytał zaskoczony.
- Tak, dzisiaj z nim rozmawiałam, ale nie poprosiłam go o numer telefonu bo tak jakoś zapomniałam.- wydusiłam z siebie z szybkością karabinu maszynowego. Dylan zaśmiał się lekko.
- Dobrze. Weź sobie kartkę i długopis.- powiedział wesoło.
Wzięłam szybko kartkę z szafki na korytarzu i z szuflady wygrzebałam jakiś długopis.
- Już.- oznajmiłam opierając kartkę o ścianę.
Dylan podyktował mi numer. Z kuchni dobiegł mnie dźwięk tłuczonego szkła. Wychyliłam się żeby zobaczyć co się stało. Mama kucała nad rozbitą szklanką i zbierała odłamki szkła.
- Jakby nie odbierał to zadzwoń jeszcze raz bo pewnie śpi. Wątpię żeby odrabiał pracę domową.
- Dobrze, dziękuję panu i przepraszam, że zajęłam tyle czasu.- powiedziałam z wdzięcznością.
- Proszę. Miło słyszeć, że ktoś pyta o niego.
- Dobranoc, jeszcze raz dziękuję.
- Dobranoc.- usłyszałam i rozłączyłam się.
Odłożyłam telefon na blat stołu w kuchni. Mama właśnie posprzątała rozbita szklankę.
- Dziękuję.- powiedziałam wychodząc z kuchni.
Pobiegłam do swojego pokoju. Gdy weszłam Micki cały czas siedział na łóżku i płakał.
- Jeszcze sekunda. Dobrze?- powiedziałam biorąc telefon z torebki.
- Spokojnie, rozumiem.- powiedział uśmiechając się smutno.
Wyszłam szybko z pokoju i wybrałam numer Abdona. Nie pewnie nacisnęłam zieloną słuchawkę.

***
ABDON

Usłyszałem telefon, który brzęczał w mojej kurtce. Powoli zwlokłem się z łóżka i zaświeciłem światło. Wyciągnąłem telefon z kurtki i odebrałem.
- Halo?- spytałem gasząc światło i powlokłem się na łóżko.
- Cześć to ja.- usłyszałem cichy głos.
- Gabriela?- nastała chwila ciszy.
- Tak.- usłyszałem w końcu.
- Co się stało?- spytałem ochrypłym głosem.
- Coś z Fellem. Micki u mnie jest, cały zapłakany.
- A w czym ja mogę Ci pomóc?
- Mógłbyś jechać do szpitala i zobaczyć co z nim?- powiedziała cicho.
Nie bardzo wiedziałem co mam zrobić. Podrapałem się po tyle głowy i westchnąłem.
- Dobrze. Pojadę, ale pod jednym warunkiem.- powiedziałem szczerząc się.
- Jakim?- spytała lekko zaskoczona.
- Umówisz się ze mną?- powiedziałem czarującym głosem.
Gabriela zamilkła. Już prawie widziałem jak się czerwieni. Przez chwilę chyba nawet przestała oddychać.
- K-kiedy?- spytała po chwili ciszy jąkając się.
- Jutro po zajęciach, może być?- spytałem starając się nie śmiać.
- Ok.- usłyszałem tylko.
- Już jadę do szpitala. Zadzwonię na ten numer jak się czegoś dowiem.
Wcisnąłem telefon do kieszeni i sprawdziłem stan mojego irokeza. Nie było najlepiej. Będę musiał go poprawić, albo po prostu szybko umyć włosy.

***
GABRIELA

Wróciłam do pokoju i usiadłam koło Mickiego.
- Na pewno wszystko będzie dobrze.- przytuliłam go niepewnie.
Czekaliśmy na telefon od Abdona. Minęły dwie godziny, a telefon milczał. Micki już zasnął zmęczony płaczem. Ja też już przysypiałam, kiedy usłyszałam brzęczenie na biurku. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do biurka. Spojrzałam na wyświetlacz żeby zobaczyć kto dzwoni, ale i tak nie byłam w stanie nic przeczytać.
- Halo?- spytałam cicho odbierając telefon.
- Hej. Byłem w szpitalu, ale mnie nie wpuścili do niego...
- Trudno.- przerwałam mu i westchnęłam.
- Ale wkradłem się do niego.- dokończył
- Co?
Z zaskoczenia nie potrafiłam wydusić z siebie nic więcej.
- Jestem teraz u niego. Mogłabyś dać Mickiego?- spytał zadowolony z siebie.
Delikatnie obudziłam Mickiego i podałam mu telefon. Chwilę później znów zaczął szlochać. Położyłam się na łóżku i nawet nie wiem kiedy skończyli rozmawiać bo zasnęłam.

Rozdział III

ABDON

Usiadłem na siedzeniu z tył czarnego alfa romeo. Gabriela usiadła obok mnie, a z przodu na siedzeniu pasażera usiadł niezadowolony Fell. Sięgnąłem po pas i kiedy miałem się zapiąć przez przypadek dotknąłem ręki Gabrieli. Dziewczyna nie zareagowała tak jak przedtem. Patrzyła tępo przed siebie. Fell również znieruchomiał. Gabriela osunęła się na mnie, a jej ciało robiło się zimne, źrenice rozszerzyły się.
- Micki... Co się z nimi dzieje?- ściągnąłem bluzę i okryłem nią Gabrielę.
- Nie mam pojęcia.- Micki przyciągnął Fella do siebie.- Fell słyszysz mnie? Mrugnij jeśli tak.
- Ona zamyka oczy!- zawołałem i przyciągnąłem ją do siebie.
- Wyciągnij ją z auta.- powiedział odpinając pasy Fella. Wziąłem ją na ręce i wyciągnąłem z auta. Usiadłem na asfalcie i kopnięciem zamknąłem drzwi auta. Fell nagle odzyskał przytomność, ale Gabriela dalej była nieprzytomna. Zaczęła wydawać z siebie stłumiony okrzyk. Nie był głośny, ale miał w sobie tyle przerażenia ile nie słyszałem w żadnym krzyku.
- Cii... Spokojnie.- delikatnie zacząłem gładzić ja po policzku.- Jesteś bezpieczna.
Nagle otwarła szeroko oczy i wzięła głęboki wdech. Zaczęła cicho szlochać i schowała twarz w dłoniach. Przytuliłem ją do siebie i zacząłem gładzić po włosach.
- Już dobrze.- mówiłem cicho i wziąłem ją na ręce. Posadziłem ją na siedzeniu w aucie, ale nie pozwoliła mi odejść nawet na krok.
- Co jej się stało?- spytałem nie pewnie, przyciągając ją do siebie.
-Miała wizję, a Fell ponieważ umie czytać w myślach został wciągnięty do tej wizji.- powiedział Micki patrząc co chwilę z troską na Fella.
- Nie powiedzieliście, że możemy mieć wizje!- zawołałem.
- Bo to jest szczególna moc. Mówiliśmy, że każdy posiada własną, ale tej nie było od kiedy w bitwie zginęła pierwsza fantazystka Mei. Ona miała wizje jako pierwsza i myślano, że jako ostatnia.- westchnąłem i wtedy Gabriela podniosła wzrok. Jej twarz zalała się rumieńcem.
- Co ja...?- zaczęła niepewnie, ale nie odsunęła się.
- Miałaś wizje.- wyjaśnił Micki.
- Wizję? O Boże! Przepraszam was.- powiedziała to do wszystkich, ale ja miałem wrażenie jakby to głównie mnie przepraszała.
- Miałaś już kiedyś wizję?- spytał Fell odwracając się w naszą stronę. Micki jakby chciał go zatrzymać, ale zrezygnował.
- Wczoraj w nocy, ale ja myślałam, że to sen. Dopiero potem pomyślałam, że to może być ta zdolność, ale rodzice mi powiedzieli, że to na pewno nie może być moja zdolność.- powiedziała szybko i chyba chciała się podnieść, ale zrezygnowała.
- Wygląda na to, że będziemy mieli trudnych uczniów.- zaśmiał się Fell i spojrzał na Mickiego
- Chyba tak.- Micki spojrzał na nas jeszcze raz i zapiął pas.
- Darujemy sobie dzisiaj pokazywanie was w akademiki.- uśmiechnął się Fell.- Ja to bym pojechał do domu i wziął kąpiel.
- Świetny pomysł!- zawołałem.
- No to jedziemy do domu.- powiedział z uśmiecham Micki.
Gabriela siedziała nie pewnie przytulona do mnie. Dałbym teraz wszystko, żeby się dowiedzieć co myśli.
- Lepiej się czujesz?- spytałem półgłosem.
- Tak, już jest dobrze.- powiedziała uśmiechając się.- Przepraszam cię za to.
- Nic nie szkodzi. Po prostu... Martwiłem się.
- O mnie?- spytała zaskoczona.
- Tak, byłaś cała zimna i w ogóle.
- Nie przejmuj się następnym razem.- posłała mi uśmiech.
Micki odwiózł najpierw Gabrielę, a potem mnie. Umówiliśmy się, że jutro po lekcjach przyjadą po mnie, a potem po Gabrielę i będziemy mieli pierwszą lekcję.